piątek, 29 grudnia 2017

Energia za darmo? Podpowiadamy jak to zrobić!

W Aninie pojawia się coraz więcej dachów z zamontowanymi na nich panelami fotowoltaicznymi. To nowy rodzaj paneli słonecznych, które jednak nie podgrzewają wody w domach lecz produkują prąd.


Pytani o sensowność takiego przedsięwzięcia, sąsiedzi są na ogół zadowoleni. Aby przybliżyć Wam temat, rozmawiam z jednym z wawerskich przedsiębiorców, Radosławem Łuczakiem, który zajmuje się montażem tych urządzeń.




MGA: Zacznijmy od początku. Po co nam panele na dachach?

RŁ: Aby oszczędzać na kosztach energii. Zestaw fotowoltaiczny przyłącza się do istniejącej instalacji elektrycznej budynku i w wyniku jego działania uzyskujemy tańszy prąd.


MGA: Tak po prostu? Czy mogę zatem już dziś zamówić takie panele na mój dach?

RŁ: Najpierw należałoby rozważyć, czy położenie dachu pozwoli uzyskać zamierzony efekt ekonomiczny.

MGA: Jakie jest zatem optymalne położenie dachu?




RŁ: Najlepszy byłby dach skierowany na południe, pod kątem 30-35 stopni. Jednak od tej reguły bywają też odstępstwa: dachy płaskie lub skierowane na wschód i zachód. W każdym przypadku warto skonsultować temat ze specjalistą.


MGA: Czy po wstępnym rekonesansie możemy składać zamówienie?

RŁ: Najciekawszym elementem takiej inwestycji jest fakt, że z powodów ekologicznych miasto Warszawa dofinansowuje zakup oraz montaż paneli i teraz właśnie jest najlepszy moment, aby złożyć wniosek o dofinansowanie.

MGA: Czy dofinansowanie jest pewne i na jaką kwotę może liczyć inwestor?

RŁ: 40% wartości instalacji z limitem do 15 000 zł.

MGA: To porozmawiajmy o kosztach. Z czego składa się instalacja i ile kosztuje? 


RŁ: Główny koszt stanowią panele oraz inwerter, czyli urządzenie, które zamienia energię słoneczną na prąd, który mamy w gniazdku. Przelicza się, że instalacja o mocy 1 kW to koszt pomiędzy 5500 a 6000 PLN. 

MGA: I to wystarczy, aby produkować prąd?

RŁ: Najbardziej opłacalna jest instalacja o mocy 5-6 kW, ponieważ wykorzystujemy wtedy cały limit dofinansowania.

MGA: To aż 25-30000 złotych. Czy musimy mieć tę kwotę przygotowaną zawczasu? To sporo pieniędzy.


RŁ: I tak, i nie. Na start potrzeba rzeczywiście ok. 40% kwoty, resztę można dopłacić po zakończeniu instalacji. Te koszty są rozłożone w czasie ok. dwóch miesięcy. 




MGA: A kiedy dostajemy zwrot z urzędu?

RŁ: Najpierw musimy złożyć wniosek do urzędu. Do końca marca jest czas, aby to zrobić. W maju są podpisywane umowy z urzędem i wtedy mając już pewność dofinansowania, możemy bez obaw rozpocząć inwestycję, czyli podpisać umowę z instalatorem i rozpocząć cały proces. 

MGA: A kiedy zaczniemy mieć z tej inwestycji jakieś zyski?


RŁ: Najpierw należy złożyć zamówienie na podzespoły, instalacja paneli i inwertera trwa około tygodnia. Muszę podkreślić, że niemal wszystkie czynności związane z dofinansowaniem i przyłączeniem instalacji do sieci spoczywają po naszej stronie. Właściciel domu jedynie wyraża chęć i wykłada konieczną kwotę. Zatem również my składamy u dostawcy prądu wszystkie potrzebne dokumenty. Dostawca, np. Innogy ma jeden miesiąc na założenie dwukierunkowego licznika.

MGA: A co to znaczy "dwukierunkowy licznik"?


RŁ: Po zainstalowaniu na swoim dachu paneli, pani dom staje się małą elektrownią, która wytwarza prąd nie tylko na potrzeby rodziny lecz również dostarcza pani prąd do sieci. To wszystko jest rejestrowane przez licznik.

MGA: Czyli wróćmy do zysków. W jaki sposób są one liczone?

RŁ: Energia wytworzona i zużyta są bilansowane i na rachunku przedstawia się wyłącznie różnicę. 

MGA: Czy może pan przedstawić konkretne przykłady oszczędności u swoich byłych klientów?

RŁ: Instalacja 5 kW daje roczną oszczędność w wysokości ok 2900 zł, 6 kW ok. 3500 zł.

MGA: Zatem potrzebujemy kilku lat, aby inwestycja się zwróciła.


RW: Owszem, jadnak żywotność tej instalacji to ok. 25 lat i mniej więcej od 7 roku mamy nasz wytworzony prąd za darmo.




MGA: Czy instalacja 6 kW wystarczy aby zaspokoić zapotrzebowanie 4 osobowej rodziny?


RW: Generalnie tak, przy założeniu, że zużycie prądu jest nie jest większe niż 5000 kWh rocznie. Bo trzeba tu dodać, że poszczególne gospodarstwa domowe bardzo się różnią w zużyciu energii. Czasami w domach jest elektryczne ogrzewanie podłogowe lub ktoś z domowników ma samochód z napędem elektrycznym, to zwiększa zużycie prądu.  

MGA: Ten rodzaj wytwarzania prądu ma zatem dużo zalet: jest tani i ekologiczny. A trzeba przyznać, że przynajmniej zimą powietrze w Wawrze jest tragiczne.

RŁ: Tak! Produkując prąd na własnym dachu mamy wpływ na czystość powietrza, gdyż ograniczamy spalanie węgla w wielkich elektrowniach. Ten kierunek zaspokajania energii staje się coraz bardziej popularny. Chętnie przyjadę do każdego aninianina i wytłumaczę to, co po naszej rozmowie zostało jeszcze niejasne.

MGA: Zatem poprosimy o kontakt do Pana.

RŁ: Radosław Łuczak, Fotowoltaika RS, tel. 606627194, mail: biuro@fotowoltaika-rs.pl

MGA: Dziękuję za rozmowę!

                                                          

Na zdjęciach wybrane instalacje firmy Fotowoltaika RS.








   

sobota, 25 marca 2017

Torby z Anina, czyli Alicja Sajewicz i jej cudeńka




Jesteś w Aninie nową mieszkanką? Przedstaw się, proszę.
Nazywam się Alicja Sajewicz, z domu Wenska. Trzy lata temu zmieniłam zawód i zostałam kaletnikiem, wcześniej byłam dziennikarką radiową i telewizyjną. Zresztą do dzisiaj pracuję głosem, można mnie usłyszeć w programach telewizyjnych, filmach dokumentalnych i audiobookach.
Urodziłam się w Łodzi, ale właściwie od zawsze chciałam mieszkać w Warszawie, chyba od pierwszej podróży do Warszawy, w którą zabrała mnie mama. Wsiadłyśmy do pociągu na niewielkiej stacji „Łódź Niciarniana”, a wysiadłyśmy tuż pod nowo otwartym hotelem Mariott. Był rok 1989. Żadna z późniejszych wizyt w wielkich miastach nie zrobiła już nam mnie takiego wrażenia. Dwanaście lat temu na stałe przeniosłam się do Warszawy i właściwie od razu zakochałam się w Aninie. Przyjaciółka zabrałam mnie na weekend do rodziców, którzy mieszkają przy II Poprzecznej i tak znalazłam swoje miejsce na ziemi. Po latach mieszkania tuż za torami, trzy lata temu przeprowadziliśmy się z rodziną na ulicę Marysińską, gdzie mieszkamy i oboje z mężem pracujemy.

Ostatnio masz dobry czas, dużo się pisze o Tobie i Twoich produktach.

Jestem wdzięczna i szczęśliwa, że moja praca zyskuje uznanie, a paski i torby z mojej pracowni coraz szersze grono klientów, którzy podobnie jak ja, wierzą w jakość i szukają rzeczy nie tylko ładnych, ale też trwałych i naprawialnych.

Opowiedz o tym, jak zostałaś kaletniczką. 
Od dziecka uwielbiałam skórę i wyroby skórzane. Miałam szczęście wychowywać się w domu rodzinnym mojego taty, gdzie w starych przepastnych szafach znajdowałam suknie balowe po babci i jej piękne stare torebki. Były to czasy, kiedy niewiele można było kupić, a więc niczego nie wyrzucano i nie wymieniano tak beztrosko jak teraz. W szufladzie ogromnego biurka znalazłam sporą torbę ze skrawkami skór, które najpierw przez lata oglądałam, a jako nastolatka zaczęłam przerabiać na biżuterię, ponieważ były za małe, żeby zrobić z nich torbę. Zawsze kochałam torebki, od piątej klasy miałam skórzany plecak. Uwielbiałam, kiedy się psuł, bo mogłam wtedy pójść do kaletnika i chociaż przez chwilę przyglądać się jego pracy. Potem spełniłam swoje drugie marzenie i zostałam dziennikarką. Przez większość studiów udzielałam się w radiu studenckim, współpracowałam z Trójką, Radiem TOK FM, żeby w końcu prowadzić weekendowe poranki w Radiu Plus, a potem w Radiu PiN. Z radia niedaleko do telewizji, gdzie mogłam się wykazać, współpracując przy "Świat się kręci". Prżez te wszystkie lata czułam jednak, że coś mnie omija, brakowało mi pracy własnych rąk. A poza tym nigdzie nie mogłam znaleźć idealnego paska, ani  wymarzonej torebki. Trzy lata temu odeszłam z telewizji i zaczęłam się uczyć rzemiosła u znanego warszawskiego kaletnika. Potem nawiązałam kontakty z garbarniami i dostawcami surowców, a rok później otworzyłam pracownię i stworzyłam markę Wenska leather goods.  


Firma to twój drugi czy pierwszy etat?
Chyba nawet jeden z trzech! Prowadzę firmę, równolegle pracuję jako lektor programów telewizyjnych, filmów dokumentalnych i reklam. Można mnie też usłyszeć w audiobookach, ostatnio w „2010: Odyseja kosmiczna”, w roli żony głównego bohatera, granego przez Mirosława Zbrojewicza. Poza tym jestem mamą dwójki dzieci (6 i 9 lat), a to jest co najmniej kolejny etat, jeśli nie dwa…

Nie brakuje ci tego, co robiłaś wcześniej?
Ta długa droga do kaletnictwa zaowocowała poznaniem wielu ludzi, którzy po latach stali się moimi pierwszymi i co najważniejsze, stałymi klientami. Doceniają moją pracę i niejako utwierdzają w słuszności tej zawodowej zmiany.

Ktoś mógłby zadać pytanie, po co dziś, w czasach tanich produktów robić wysmakowane i drogie torebki i paski?
Torby i paski Wenska leather goods powstają ze skór produkowanych przez najlepsze polskie garbarnie. Są to mocne i solidne skóry na lata. Podobnie jest z okuciami i klamrami do pasków. Decydując się na wypuszcznie produktu na rynek, muszę mieć pewność, że jest on nie tylko dobrze zaprojektowany, ładny i funkcjonalny, ale też trwały i wytrzymały. Chcę mieć pewność, że zniesie codzienne użytkowanie przez czas znacznie dłuższy niż jeden sezon. „Torby i paski na całe życie”, to hasło, które towarzyszy moim produktom i mojej codziennej pracy. Myślę, że właśnie tego szukają moi Klienci.


Jak polskie rzemiosło wygląda na tle europejskim? Czy mamy szansę tam zaistnieć?
Oczywiście! Polskie rzemiosło wyróżnia się nie tylko dobrą jakością, ale i niższymi cenami, wynkającymi przede wszystkim z niższych kosztów pracy. W tej chwili nie ma tygodnia, w którym nie trafiłaby do mojej skrzynki oferta chińskiej lub tureckiej fabryki torebek, która chciałaby dla mnie szyć. Jednak tworząc markę, której dałam własne nazwisko, mając ambicje powołania do życia rodzinnej firmy, która ma utrzymać się na rynku przez wiele lat, chcę być uczciwa wobec siebie i swoich klientów. Chcę dać im pewność, że torba czy pasek, który kupili ode mnie, został wykonany nie tylko z najlepszych surowców, ale także przez lokalnych rzemieślników z poszanowaniem praw pracowniczych. Te podstawowe zasady są coraz ważniejsze na naszym polskim rynku i zupełnie oczywiste, kiedy sprzedajemy na rynku europejskim, gdzie klientom zależy na pełnej przejrzystości procesu produkcji. Rozumiem to, szanuję i popieram.

Gdyby ktoś chciał kupić ręcznie wykonaną torebkę lub pasek z logo WENSKA, jak może Cię znaleźć? 

Wszystkie torebki i paski są dostępne w sklepie internetowym na stronie: https://wenska.pl oraz na platformie showroom.pl na Facebooku: facebook.com/wenskaleathergoods i Instagramie: instagram.com/wenska_leathergoods
Poza tym zapraszam do pracowni i warsztatu, mieszczących się oczywiście w Aninie, przy ulicy Marysińskiej 6 (najlepiej po wcześniejszym kontakcie telefonicznym lub mailowym) oraz do butiku PO/3 w centrum Warszawy, przy ulicy Poznańskiej 3.


Co lubisz i czego nie lubisz w Aninie?
Lubię zapach lasu i śpiew ptaków przy porannej kawie przed domem i wiewiórki ganiające się po okolicznych sosnach. Najbardziej jednak, w Aninie, lubię ludzi. Sąsiadów, którzy są przyjaźni i wyrozumiali – ludzi, z którymi wspólnie ratujemy jeże, które utknęły w ogrodzeniu, przerzucamy przez płot drabinę, żeby nasze dzieci miały swoje tajemne przejście. Anin wciąga, ponieważ pozwala zorganizować większość codziennego życia na miejscu. Jest tutaj szkoła moich dzieci, ich drużyna zuchowa, basen z najlepszym anińskim trenerem pływania, Wojtkiem Sieczkowskim, Uniq Fight Club Kamila i Radka Paczuskich (w dawnym kinie, obok kościoła), w którym razem z mężem trenujemy.
Czy jest coś, czego nie lubię? Można nie lubić czegoś w Aninie? No dobrze, nie lubię kierowców, którzy wjeżdżają rano na Marysińską, żeby ominąć korek na Wydawniczej i jeszcze przydałoby nam się więcej koszy na śmieci na ulicach i porządny chodnik na Bosmańskiej.
Bardzo dziękuję za rozmowę!


czwartek, 16 marca 2017

Wiosenny numer MNA już jest!


Piękny numer z wyglądającym z dziupli dzięciołem pewnie już trafił do Państwa rąk, my informujemy o nim z niewielkim opóźnieniem.

Kto nie trafił na nasz osiedlowy niecodziennik, może go obejrzeć w wersji cyfrowej tutaj.

Zapraszamy do lektury!

mga

piątek, 24 lutego 2017

Wypadek na Rzeźbiarskiej

Wczoraj wczesnym popołudniem na skrzyżowaniu ulic Rzeźbiarskiej i VI Poprzecznej zderzyły się dwa samochody osobowe. Wydaje się, że kierowca auta wyjeżdżającego z Rzeźbiarskiej nie zachował należytej ostrożności. Dźwięk zderzenia niósł się daleko, a uszkodzenia samochodów były znaczne. Miejmy nadzieję, że pasażerowie nie odnieśli obrażeń.



Przypominamy, że ruch kołowy w Aninie odbywać się może z prędkością do 30 km/ha. Ulice są według naszej wiedzy równorzędne, należy zatem przypomnieć sobie, która nasza ręka jest prawa, ponieważ w tym przypadku pierwszeństwo przypada jadącemu po prawej. 

Zapomniał widać o tym kierowca podążający Rzeźbiarską, narażając siebie i innego użytkownika drogi na niepotrzebny stres oraz koszty.


Należy przy tym ze smutkiem zauważyć, że mimo umieszczenia w nawierzchni niektórych ulic poprzecznych przeszkód, prędkość dozwolona jest w Aninie nagminnie przekraczana. 

Czy warto? 

mga


piątek, 10 lutego 2017

Smog w Wawrze - spotkanie z władzami

Dziś odbyło się w Wawerskiej Strefie Kultury spotkanie z władzami dzielnicy, specjalistami od badań powietrza, działaczami ekologicznymi i mieszkańcami zainteresowanymi kwestią czystości wawerskiego powietrza. 

Jest ono zimą bardzo zanieczyszczone. Przyczyną zanieczyszczeń jest rozproszenie domów, które powoduje brak sieci ciepłowniczej. Wiele domów, zwłaszcza starszych ogrzewanych jest starymi piecami lub piecami na kiepskiej jakości paliwa, emitujące do atmosfery różnego rodzaju toksyczne zanieczyszczenia. W Wawrze jest takich domów prawie trzy tysiące! To rekord w skali całej Warszawy!


Dla porównania w sąsiadującej z Wawrem Wesołej jest dziesięciokrotnie mniej takich domów!


Wawer prowadzi w niechlubnych statystykach ilości pyłu zawieszonego.


Trzeba wiedzieć, że również domowe kominki, a zwłaszcza te z otwartym paleniskiem, powodują powstawanie smogu.  To jest sytuacja, kiedy wewnątrz domu powietrze może być gorsze niż na zewnątrz!


Dzielnica podejmuje różnorodne działania, które służą poprawie czystości powietrza. W przyszłym roku Wawer doczeka się wreszcie własnej stacji pomiarowej. Zostaną oddane trzy budynki komunalne ze 180 mieszkaniami, w których mieszkanie otrzymają lokatorzy z mieszkań opalanych węglem.

Mieszkańcy, którzy chcieliby zmienić piec na nowoczesny i ekologiczny,  mogą liczyć na dofinansowanie. 

Straż Miejska na bieżąco kontroluje jakość paliwa spalanego w piecach, jest upoważniona do wystawienia mandatu za używanie paliwa szkodliwego (jak np. przepracowany olej silnikowy). 
Uzasadnione podejrzenia należy zgłaszać pod nr tel. 986.

mga  






środa, 25 stycznia 2017

Jak zaoszczędzić 1/3 węgla podczas palenia w piecu? Przeczytajcie!


Koniecznie obejrzyjcie też filmik, pokazujący jak ekonomicznie i bez smogu palić w piecach!




Tu duży tekst na ten temat oraz porady kominiarza:



mga

Zachęcamy mieszkańców do proekologicznych postaw - rozmowa z burmistrzem dzielnicy Wawer - Łukaszem Jeziorskim




Panie burmistrzu, przy okazji badania jakości powietrza okazało się, że zielony, jak nam się wydawało, Wawer ma bardzo złej jakości powietrze. Czy mógłby Pan to skomentować?

- Jakość powietrza na Mazowszu, w Warszawie i co za tym idzie w Wawrze, w ostatnim czasie rzeczywiście nie była najlepsza. Wynikało to z niesprzyjających warunków atmosferycznych, które potęgowały efekt działalności ludzkiej, czyli powszechnego palenia w starych piecach szkodliwymi materiałami i sporej emisji spalin samochodowych. 
Problem ten widoczny jest szczególnie w dzielnicach o zabudowie jednorodzinnej, takich jak Wawer. Dostrzegam ten problem, który doskwiera mieszkańcom naszej dzielnicy, i wspieramy działania miasta oraz samorządu wojewódzkiego w działaniach na rzecz walki z zanieczyszczeniem powietrza. To jest jednak tematyka wykraczająca poza kompetencje dzielnicy. Jako Zarząd Dzielnicy realizujemy projekty miejskie walki ze smogiem, promując je wśród mieszkańców.

- Jakie działania mógłby natychmiast podjąć Zarząd i Rada Dzielnicy, aby zapobiegać dalszemu pogarszaniu się powietrza w Wawrze?
- Jak wspomniałem, promujemy miejskie programy walki z zanieczyszczeniem powietrza polegające na ograniczaniu emisji do powietrza szkodliwych substancji i zachęcające do korzystanie z komunikacji publicznej.
Od 12 stycznia do końca marca mieszkańcy mogą składać wnioski o dofinansowanie wymiany starych pieców węglowych na nowoczesne źródła ciepła opalane gazem. Wawerczycy będą mogli otrzymać od ratusza od 7 000 do 20 000 złotych dopłaty. Udzielone wsparcie nie będzie mogło przekroczyć 75% rzeczywistych kosztów realizacji inwestycji polegającej na wymianie pieców. Stawki dopłat to 7 000 zł dla gospodarstw indywidualnych i 15 000 zł dla wspólnot mieszkaniowych. Dofinansowanie dotyczy także podłączania do sieci cieplnej. Tutaj dofinasowanie wynosi 10 000 zł dla osób fizycznych i prowadzących działalność gospodarczą i 20 000 zł dla wspólnot mieszkaniowych. Wnioski można pobrać ze strony Biura Ochrony Środowiska i ze strony www.zielona.um.warszawa.pl oraz w wydziale obsługi mieszkańców Urzędu Dzielnicy Wawer. Po wypełnieniu wniosek należy złożyć w Biurze Ochrony Środowiska (pl. S. Starynkiewicza 7/9). Program jest wieloletni - to dopiero początek. Mieszkańcy będą mogli ubiegać się o dofinansowanie także w kolejnych latach. Ale już widać, że cieszy się sporym zainteresowaniem.
         W kontroli domowych palenisk pomocne są także nowoczesne radiowozy przekazane Straży Miejskiej m.st. Warszawy.  Pięć laboratoriów na kołach przystosowanych jest do pracy w zróżnicowanym terenie i wyposażonych w najnowocześniejsze systemy kontrolno-pomiarowe. Oprócz badań jakości powietrza, strażnicy mogą również sprawdzać stan cieków wodnych. Te mobilne laboratoria często goszczą w Wawrze, a wyniki pomiarów są upubliczniane.
         Wkrótce Politechnika Warszawska udostępni także mieszkańcom stolicy Warszawski Indeks Powietrza. Dzięki niemu na bieżąco będzie można śledzić aktualną jakość powietrza. Oprócz tego rodzaju działań o charakterze informacyjno-interwencyjnym wprowadzany jest również szereg działań edukacyjnych.
         Walka z zanieczyszczeniem powietrza wymaga jednak zaangażowania na wyższym szczeblu. Mazowsze, a więc i Warszawa, jeszcze w tym roku, jak zapowiedział Marszałek Mazowsza Adam Struzik, będzie miało uchwałę antysmogową, która będzie nakazywała m.in. wymianę kotłów oraz wskaże dozwolone rodzaje paliw. To kolejny krok do poprawy jakości powietrza jakim oddychamy. Rozważany jest także pomysł wprowadzenia dopłat do rachunków za gaz dla mniej zamożnych mieszkańców Warszawy.
Najważniejsza jest jednak postawa samych mieszkańców, którzy muszą sobie uświadomić szkodliwość stosowania nieekologicznych pieców i palenia w nich szkodliwymi materiałami. A także to, że dla naszego wspólnego dobra, czasem lepiej zamiast samochodu skorzystać z komunikacji publicznej. I o to apelujemy, taki cel mają miejskie programy proekologiczne.

- Czy wiemy jakie piece mają wawerskie instytucje publiczne: Urząd Dzielnicy, szkoły, przedszkola, szpitale? Czy te piece spełniają normy jakości emisji spalin?
- Urząd Dzielnicy, a także szpitale w dzielnicy są podłączone do sieci miejskiej, która spełnia wymagane normy. Również placówki oświatowe wykorzystują spełniające normy jakości spalin piece zasilane z sieci gazowej.

- Czy widzi Pan możliwość szybkiego rozpoczęcia kampanii informacyjnej budowania świadomości ekologicznej mieszkańców? Kto miałby się tego podjąć?
- Taka kampania informacyjna trwa cały czas za pośrednictwem kanałów komunikacyjnych dzielnicy, takich jak strona internetowa, Facebook i magazyn „Kurier Wawerski”. Korzystając z gościnności na Państwa łamach także apelujemy o proekologiczne postawy, dla dobra naszego i przyszłych pokoleń.

Dziękuję za rozmowę.