sobota, 30 listopada 2013

Koncert "Trenów" Aldony Kraus

To był piękny, niezapomniany wieczór!
 
 
W tle chór Con Passione, przy mikrofonie Justyna Reczeniedi. Fot. Hanna i Ryszard Twarowscy.
 
W anińskim kościele, w minioną niedzielę, 24 listopada, mieliśmy okazję wysłuchać recitalu sopranistki Justyny Reczeniedi. Z towarzyszeniem chóru i orkiestry wykonała ona "Treny" Aldony Kraus, do których muzykę skomponował Jerzy Cembrzyński.
 

 
Justyna Reczeniedi, na kontrabasie gra kompozytor Jerzy Cembrzyński.
Fot. Hanna i Ryszard Twarowscy.
 
Po koncercie zarówno Autorka, jak i wykonawcy zebrali moc gratulacji i podziękowań.
 

 
Aldona Kraus w towarzystwie wnuczek Zosi i Gabrysi dziękuje wykonawcom oraz publiczności. Drugi z prawej, ks. proboszcz parafii anińskiej, Marek Doszko.  
Fot. Hanna i Ryszard Twarowscy.

 
Dziękujemy artystom za wzruszenia, gratulujemy pani Aldonie Kraus, a Was wszystkich zapraszamy na kolejne wydarzenia artystyczne, których w Aninie nie brakuje! 
 
mga

środa, 27 listopada 2013

Rozmowa z Pawłem Potoroczynem, dyrektorem Instytutu Adama Mickiewicza, autorem powieści „Ludzka rzecz”.




Paweł Potoroczyn, fot. Grzegorz Lepiarz
 
W dniu 3 grudnia 2013 będziemy mieli przyjemność gościć Pana w murach naszej biblioteki przy Trawiastej 10. Okazją jest ukazanie się na rynku znakomitej powieści „Ludzka rzecz”, której jest Pan autorem. Dla nas – nie ukrywamy – duże znaczenie mają Pana niegdysiejsze związki z Aninem. Proszę o nich opowiedzieć.

- Ostatnie dwa lata podstawówki i liceum kończyłem w Aninie. Druga połowa lat siedemdziesiątych, park jurajski. Lata obsesyjnego czytania książek, prywatek, pierwsze doświadczenia z alkoholem, papierosami i dziewczętami. Piękne miejsce, piękne czasy.

Jak Pan godzi rozliczne zajęcia menedżerskie z – jak się domyślamy – równie absorbującymi obciążeniami pisarskimi?

- W ogóle. Po prostu przestałem pisać. Instytut Adama Mickiewicza absorbuje mnie w stu procentach. Od powrotu do Polski w 2008 nie napisałem nic, lub zgoła nic, wartego uwagi.

Pana powieść wywołuje w czytelnikach wiele literackich skojarzeń. Przypomina im prozę Edwarda Redlińskiego, Wiesława Myśliwskiego, Jerzego Pilcha. Czy to dobre tropy?

- Każdy autor próbuje napisać coś tak oryginalnego, żeby nie przypominało nic wcześniej napisanego. Z drugiej strony piszemy w tym samym języku, używamy tych samych części mowy. Jakieś tropy są nieuniknione, chociaż starałem się wyczyścić mój język porzucając czytanie książek innych na kilkanaście lat. Myśliwskiego na przykład czytam dopiero teraz, bo wszyscy mi mówią, że się kojarzy. I nawet żałuję, że go czytam, bo rzeczywiście „się kojarzy”…

Kim jest narrator „Ludzkiej rzeczy”?

- Wiejskim głupkiem.

W powieści posługuje się Pan szczególną odmianą polszczyzny, skąd ta stylizacja? Czy zna Pan polską wieś?

- Jako dzieciak, kilkulatek, mieszkałem u dziadków na wsi. Potem jeździłem do nich na wakacje każdego lata, a potem, jako nastoletni osiłek, do pomocy przy żniwach.

Pana droga od studiów filozoficznych przez podziemne wydawnictwa i działalność gospodarczą, pracę na stanowiskach  Konsula RP w Los Angeles oraz Dyrektora Instytutów Kultury Polskiej w Nowym Jorku i Londynie była działalnością par excellence społeczną, pracował Pan na chwałę innych twórców oraz kultury polskiej. Teraz zrobił Pan coś dla siebie. Co jest najtrudniejsze w tej nowej roli?

- Niedowierzanie bliższych i dalszych ludzi, że mam jakieś inne umiejętności, niż tylko otwieranie drzwi innym. „Nasz Pawełek, no patrzcie, to on pisać umie…”. To znaczy, że przez czterdzieści lat mieli mnie za gamonia, który nadaje się w sam raz na odźwiernego.

Zaproponował Pan przewrotny tytuł naszego spotkania: „Na co komu kultura?”. Czy to wyraz filozoficznej przewrotności, czy też jest już Pan zmęczony nikłością wpływu kultury na życie społeczne?

- Jestem rozsierdzony bezustannym powtarzaniem wciąż tych samych komunałów, z którego absolutnie nic nie wynika. Ani na poziomie decyzji politycznych, budżetowych, prorozwojowych, ani na poziomie nawyków konsumenckich polskiej inteligencji, która domaga się większych nakładów na kulturę tylko po to, żeby potem móc ze spokojnym sumieniem włączyć sobie Polsat.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Zapraszamy na spotkanie z Pawłem Potoroczynem, szeczegóły na plakacie poniżej, aby powiększyć, proszę kliknąć w obrazek.

mga

wtorek, 26 listopada 2013

I Kongres Towarzystw Przyjaciół Miast, Miasteczek i Ziem Mazowsza

26 listopada, w sali im. Stefana Starzyńskiego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego odbył się zorganizowany przez Towarzystwo Przyjaciół Warszawy z okazji jego pięćdziesięciolecia I Kongres Towarzystw Przyjaciół Miast, Miasteczek i Ziem Mazowsza.

 
Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, otwiera kongres. 
 
Przybyli przedstawiciele około osiemdziesięciu organizacji regionalnych związanych z Mazowszem. Po otwarciu kongresu przez wojewodę mazowieckiego, Jacka Kozłowskiego, głos zabrał Tadeusz Samborski - dyrektor Departamentu Kultury Urzędu MarszałkowskiegoWojewództwa Mazowieckiego.
Następnie odznaczono wyróżniających się działaczy regionalnych odznaczeniami, odznakami oraz dyplomami uznania.
 
Towarzystwo Przyjaciół Warszawy w krótkim filmie dokumentalnym pokazało swą historię i dokonania. Po filmie wystąpiła prezes TPW, Beata Michalec.
Głos zabrali także: Sławomir Kowalewski, burmistrz Mławy, Benon Dymek - redaktor Rocznika Mazowieckiego, Jerzy Miziołek - Dyrektor Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego, Lucjan Sokołowski - Sekretarz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
 
Uczestnicy kongresu mieli również okazję dowiedzieć się gdzie szukać funduszy na działalność statutową organizacji pozarządowych. Poinformowano nas o podstawach prawnych współpracy z samorządem oraz ewentualnymi sponsorami: fundacjami, bankami, ambasadami oraz ministerstwami, które rozdzielają fundusze dla organizacji pożytku publicznego.
 
Wszyscy mówcy zgodnie podkreślali, że zorganizowanie kongresu było znakomitym pomysłem, a integracja towarzystw regionalnych i wymiana doświadczeń są bardzo potrzebne. Możemy się wiele od siebie nauczyć, zwłaszcza w sprawności działania. Wojewoda Mazowiecki, który ceni działalność towarzystw regionalnych, podkreślił swą gotowość niesienia pomocy w organizacji kolejnych spotkań. 
 
Z ramienia Oddziału Anin TPW w kongresie wzięła udział prezes oddziału - Małgorzata Gutowska-Adamczyk.
 
Tu znajdziecie obfitą dokumentację fotograficzną kongresu:
 
mga
 

sobota, 23 listopada 2013

Beata Lewicka - Kiedy spotkamy się z Ewą Tuwim-Woźniak?

Niejednokrotnie dyskutował Julian Tuwim z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim. Tak częste spotkania nie były dane córkom wielkich poetów, które na razie rozmawiały ze sobą tylko dwa razy w życiu.  Kiedy były jeszcze dziećmi, widziały się, ale nie pamiętają nic szczególnego. Niezwykłe spotkanie po latach Ewy Tuwim-Woźniak i Kiry Gałczyńskiej miało miejsce 20 października w ramach cyklu Bagaże kultury, organizowanego przez warszawski Teatr Żydowski.
 
 
Od lewej: Ewa Tuwim-Woźniak, Kira Gałczyńska
 

Na gustownie przygotowanej scenie zasiadły obok siebie córki poetów. Moderatorem spotkania był Remigiusz Grzela. Obie panie poruszyły wiele ciekawych wątków. Okazało się, że mają podobne doświadczenia. Od najmłodszych lat obcowały  z poezją ojców i żałują, że śmierć przedwcześnie zabrała z ich życia osoby tak bliskie i niezwykłe. Były też sentymentalne wspomnienia dotyczące pięknego ogrodu Stefanii Tuwimowej w Aninie. Kirze Gałczyńskiej utkwiły w pamięci  piękne róże skąpane w słońcu. 
 


 
Od lewej: Ewa Tuwim-Woźniak, Kira Gałczyńska, Remigiusz Grzela
 

Im dłużej trwała rozmowa, tym więcej miała do powiedzenia pani Tuwim-Woźniak. Podkreślała kruchość ojca i lęk przed polską powojenną rzeczywistością. Próbowała wytłumaczyć różne zawiłości w życiu Tuwima. Jej wypowiedzi były wyważone, wzbogacone recytacją wiersza Pieśń o biciu. Odniosła się do polemicznych artykułów zamieszczonych w „Midraszu” (2013, nr 5). Wspomniała o najnowszej książce Mariusza Urbanka Tuwim. Wylękniony bluźnierca, do której dołączono przeprowadzony z nią wywiad.
 

W czasie spotkania aktorzy Teatru Żydowskiego czytali teksty Tuwima ukazujące jego kunszt i wachlarz zainteresowań. Szkoda tylko, że organizatorzy nie zaplanowali czasu na pytania. Może jednak szczęśliwcy z Anina będą mieli taką okazję, ponieważ Halina Kowalska, przedstawicielka Oddziału Anin Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, zaprosiła Ewę Tuwim-Woźniak do odwiedzenia miejsca, gdzie powstał  Lament aniński.
 
 
Członkini Oddziału Anin, Halina Kowalska zaprasza Ewę Tuwim-Woźniak do odwiedzenia Anina
 
Fot. Autorki.

Maria Chodorek - Laurka dla Powiśla

To była uroczystość starannie przygotowana przez ludzi, którzy cenią tradycję, pielęgnują korzenie.

6 listopada 2013 roku Oddział Powiśle Towarzystwa Przyjaciół Warszawy świętował jubileusz 45-lecia swojej działalności.

Zaproszenia do Anina zostały wysłane trzy tygodnie przed imprezą tak w formie elektronicznej, jak papierowej. Szczegółowe informacje dotyczące miejsca i scenariusza uroczystości ozdobiono fotografią Syreny Warszawskiej z twarzą Krystyny Krahelskiej w klimatycznym nadwiślańskim krajobrazie. To zdjęcie wykonane przez Elżbietę Wolffgram - prezes Oddziału Powiśle umieszczono również na okładce publikacji Pod znakiem Syreny (str. 137) stanowiącej kompendium bogatej działalności Oddziału w okresie 1968-2013. Autorkami monografii są pani prezes Wolffgram oraz Anna Kliczkowska, które na co dzień współpracują przy redagowaniu kwartalnika Na Powiślu wydawanego regularnie od 2008 roku.

Jubileuszowa monografia stanowi rzeczowe źródło informacji o bardzo szerokim gronie ludzi kultury i sztuki mieszkających tak w Warszawie jak poza nią, angażujących się w powiślańskie imprezy: koncerty, wystawy, festiwale uliczne, spotkania w terenie Pod chmurką z udziałem licencjonowanych przewodników-ochotników i mieszkańców.

Nadano szereg nazw placom, skwerom i ulicom upamiętniając m.in. Bohdana Grzymałę-Siedleckiego, Janinę Porazińską oraz Zofię Wójcicką, założycielkę Oddziału Powiśle, która kierowała z sukcesem jego pracami ponad 30 lat. Nawiązując do idei prezydenta Stefana Starzyńskiego zainicjowała konkurs Warszawa w kwiatach na Powiślu już w 1971 roku. Tej ciekawej postaci nazwanej przez varsavianistę J.W.Gomulickiego Królową Powiśla poświęcono drugą publikację wydaną z racji jubileuszu. Nosi ona tytuł: Zofia Wójcicka. Szkic do portretu. Autorką tekstu jest Barbara Petrozolin-Skowrońska. Ta praca została wydana jako ósmy zeszyt w serii O Powiślu trochę więcej.

W jubileuszowej uroczystości 45. lecia Oddziału brało udział tak wiele osób, że trudno mieściliśmy się w sali gimnastycznej szkoły im. Stanisława Dubois.

Zebranych powitała Elżbieta Wolffgram i sprawnie poprowadziła imprezę zgodnie ze scenariuszem. Jako prezes Oddziału od 2004 roku niejednokrotnie uczestniczyła w naszych anińskich wydarzeniach. Jej zaangażowanie i pracowitość budzą szacunek, poszanowanie powiślańskich tradycji - podziw.

Wśród zabierających głos gości było wielu animatorów kultury, przedstawiciele Zarządu Głównego TPW, prezesi Oddziałów Towarzystwa, przyjaciele. Była obecna młodzież, dyrekcje szkół i przedszkoli współpracujących z Powiślem, Poczty sztandarowe szkoły-gospodarza (im. S.Dubois) oraz liceum im. Marii Skłodowskiej-Curie (Praga Południe). Były podziękowania, przemówienia, odznaczenia, dyplomy i jubileuszowy tort.

Zarząd Oddziału Anin reprezentowały: Jadwiga Wołoszka, Barbara Mildner i Maria Chodorek.
 
Maria Chodorek

sobota, 16 listopada 2013

Rozmowa z Aldoną Kraus


Aldona Kraus – człowiek-instytucja: lekarz okulista, poetka, propagatorka dzieła księdza Jana Twardowskiego. Od ośmiu lat rokrocznie z wielkim rozmachem organizuje w czerwcu Anińskie Spotkania Przyjaciół księdza Jana, na które zaprasza nie tylko mieszkańców Wawra, ale i całej Warszawy, pozwalając im chłonąć słowo poetyckie oraz bezkarnie deptać swój ogród.

Matka czterech synów, babcia pięciorga wnuków.


Aldona Kraus z synem Sergiuszem, zdjęcie z albumu rodzinnego.
Co uważa Pani za swoje największe osiągnięcie?
Stawiam na miłość. Umiem się cieszyć. Zachwyca mnie otaczający świat. Tyle się dzieje tak często trudnych, złych rzeczy, ale wiem, wierzę i doświadczam zwycięstwa dobra. To, że jestem matką czterech wspaniałych synów, napełnia mnie zawsze ogromną radością. Bycie babcią i to aż pięć razy, to też i moje osiągnięcie. Medycyna, to radość. Zawsze chciałam być lekarzem. Pisanie to zupełnie niespodziewany dar od losu, za który Panu Bogu dziękuję.
Czy jest coś, na co nie znajduje pani czasu?
Oczywiście! Tyle jest do zobaczenia i dlatego ciągle czuję niedosyt świata, chociaż mój najbliższy, aniński, jest tak piękny, że rekompensuje ten wielki i jego cuda. Tyle też się dzieje na polu sztuki - tyle jest do posłuchania, obejrzenia i do przeczytania, a doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny.
Jak wielu ludzi przewija się rokrocznie przez Pani ogród?
Magnesem jest Kamień Księdza Jana Twardowskiego, ustawiony przed naszym domem, czczący obecność Kapłana i Poety w Aninie, a dopiero później nasz ogród, do którego przychodzi bardzo dużo osób i to nie tylko w Czerwcowe Janowe Święto. Ale tak naprawdę nie ma dnia, żeby ktoś się tu nie zatrzymał, nie pytał, nie pukał do drzwi, celem choć krótkiej rozmowy. Całe wycieczki przychodzą, przyjeżdżają z daleka. Brama ogrodu jest zawsze otwarta i każdy może zobaczyć miejsce, w którym ks. Jan spędzał wakacje. Gdy to piszę, przy Kamieniu stoją trzy panie. Czytają oczywiście Janowe strofy. Nigdy nie liczymy odwiedzających Kamień i ogród osób, ale w tym roku, w Janowe Święto, w ogrodzie i w domu było nas na pewno więcej niż pięćset osób, było uroczyście, wzruszająco i serdecznie.
Nigdy nie miała Pani ochoty wywiesić kartki: Dziś nieczynne?
Absolutnie nie mam nigdy nawet takich myśli! Marzy mi się, i chcę widzieć ludzi tu przy Kamieniu i w ogrodzie, bo wtedy wiem, że ludzie są ciągle zachwyceni tym, co napisał ksiądz Jan. Często czuję niedosyt rozmowy z odwiedzającymi.
Przy tak wielkim natłoku gości z całego świata, kiedy znajduje Pani czas na pisanie?
Gości zapraszam serdecznie. Wszyscy są podarkiem od losu i radością. Piszę zawsze z potrzeby serca, wtedy czas na twórczość jest wpisany we wszystkie sprawy codzienne. On po prostu jest, gdy przychodzi To Natchnienie, które pozwala myśli ubrać w słowa.
Proszę opowiedzieć o najbliższych zamierzeniach.
Wszystkich serdecznie zapraszam na koncert 24 listopada 2013 roku o godzinie 18:45 do anińskiego kościoła. Wiersze podyktowała memu sercu miłość, tęsknota za tym, co było takie zwykłe, a święte. Do siedemnastu moich trenów pan Jerzy Cembrzyński skomponował muzykę.
Zapraszam w imieniu wszystkich wykonawców i swoim!
 
 
Tu jeden z trenów w wykonaniu Justyny Reczeniedi:
 
 
 
mga

środa, 13 listopada 2013

Jarosław Klejnocki w Aninie

12 listopada w Bibliotece Wawerskiej gościliśmy dyrektora Muzeum Literatury, wykładowcę uniwersyteckiego, poetę i pisarza, Jarosława Klejnockiego.


 
Dyrektor Bibliotek Wawerskiej wita naszego gościa,
fot. Jolanta Komar 
 
Rozmowa, którą przeprowadziła Małgorzata Gutowska-Adamczyk, dotyczyła biografii twórcy, jego doświadczeń jako nauczyciela, w tym kwestii nieprzystawania współczesnych lektur do wrażliwości młodych ludzi, problemów zarządzania Muzeum Literatury oraz planów zagospodarowania budynku muzeum w Aninie.
 
Wojciech Adamczyk czyta trzy utwory Jarosława Klejnockiego podarowane MNA, fot. Jolanta Komar
 
Członkowie Oddziału Anin przeczytali kilka wybranych wierszy z tomiku "W proch". Poeta również zaprezentował trzy swoje utwory, poświęcone córkom: Weronice, Klementynie oraz Basi, wzruszając nas bardzo zwłaszcza wierszem "Trzecie dziecko".
 
 
 
Jarosław Klejnocki, fot. Dariusz Osiński
 
 
Zebrani pytali Jarosława Klejnockiego o jego ulubionych poetów, z których wymienił między innymi Czesława Miłosza i Juliusza Słowackiego oraz czytanych przezeń prozaików. Dowiedzieliśmy się, że poeta ceni "Dziennik" Sandora Maraiego. Padło również pytanie na temat przyszłości książki papierowej w dobie rozwoju czytników elektronicznych.


 
Teresa Wierzbicka, kierowniczka Wypożyczalni dla dorosłych przy Trawiastej 10, dziękuje Jarosławowi Klejnockiemu za ciekawe spotkanie. Fot. Dariusz Osiński.
 
Obdarowaliśmy naszego gościa tomikiem poetów anińskich "Aninianie - aninianom" oraz numerem Między nami aninianinami z anińskim oddziałem Muzeum Literatury na okładce.
Mieliśmy wrażenie, że spotkanie trwało zbyt krótko, co należy przypisać talentowi narracyjnemu autora "Jak nie zostałem menelem". Po części oficjalnej i złożeniu autografów na przyniesionych książkach, zainteresowani mogli porozmawiać z pisarzem w cztery oczy.
 
Dziękując panu Jarosławowi Klejnockiemu za wizytę w Aninie, wyrażamy nadzieję, że kolejne nasze spotkanie odbędzie się w otwartym dla publiczności budynku Muzeum Literatury przy Trawiastej 29. Życzymy wiele wytrwałości w pokonywaniu barier administracyjnych!
 
mga

Harcerskie Święto Niepodległości w Aninie

Z okazji 11 listopada przy pięknej, słonecznej pogodzie, odbył się na placu zabaw przy basenie  piknik rodzinny, „Czas na niepodległość”, zorganizowany przez harcerzy ze Szczepu 145 ZHR w Warszawie. Rozmawiam na ten temat z druhem Andrzejem Lipsonem.


Druh Andrzej Lipson:

Hufcowy Warszawskiego Hufca Harcerzy "Wawer", działającego na terenie Wawra, Wesołej i Mińska Mazowieckiego. W harcerstwie od 1999 roku. Zawodowo: pracownik Banku w Departamencie Restrukturyzacji Wierzytelności. Ukończył Uniwersytet Warszawski na Wydziale Pedagogiki. W wolnym czasie pracuje jako wolontariusz (Fundacja Itaka, UEFA Euro 2012). Członek Rady Osiedla Anin. 
 

Proszę przybliżyć czytelnikom Szczep 145 ZHR.

Szczep 145, składa się z drużyn z Wawra, Marysina, Anina, Międzylesia i Radości, jest jednym z najliczniejszych środowisk harcerskich działających na terenie Warszawy (około 150 osób) oraz jedną z największych organizacji dla dzieci i młodzieży działających w dzielnicy Wawer.  Na co dzień nasza praca to głównie organizowanie czasu naszym wychowankom poprzez zbiórki, biwaki oraz wyjazdy wyczynowe. Zawsze, kiedy o tym mówimy brzmi to bardzo zwyczajnie, ale tak nie jest. Staramy się iść z duchem czasu i organizować nasze aktywności tak, żeby były one nie tylko atrakcyjne, lecz przede wszystkim edukacyjne. Jednym zdaniem: nauka przez dobrą zabawę, a poprzez zabawę rozumiemy: paintball, survival, upcycling, parki linowe, techniki sitodruku itp. Chcemy także zaszczepić w naszych wychowankach chęć pomocy innym poprzez udział w akcjach społecznych i charytatywnych, jak: świąteczna akcja „Paczka” dla Polaków na Kresach, dzień papieski, obchody Święta Niepodległości. Więcej informacji na nasz temat, zdjęcia, kontakty można znaleźć na naszej stronie: www.szczep145.pl lub na facebooku: www.facebook.com/Szczep145WDHiZ


 

Piknik cieszył się wielkim powodzeniem, plac zabaw odwiedziły tłumy aninian z dziećmi. Czy to pierwsza Wasza inicjatywa integracyjna?

Nie, od ostatnich dwóch lat organizujemy na terenie Pływalni Anin nasz piknik, przy współpracy OSiR Wawer i co roku staramy się podnieść imprezę o jeden poziom wyżej. Marzy nam się, żeby był to stały element życia Anina i Wawra, żeby niezależnie od informacji czy promocji mieszkańcy wiedzieli, że 11 listopada harcerze na pewno będą coś robili na terenie basenu.  Powoli to się udaje, bo wiele osób mówi nam, że jest drugi lub trzeci raz na naszej imprezie, bardzo nas to cieszy, bo mamy wrażenie, że Wawer, a szczególnie Anin, to absolutna pustynia kulturalna. Tłumy to chyba dobre określenie, bo w tym roku ilość uczestników przerosła naszej najśmielsze oczekiwania.


 

Pozwolę sobie nie zgodzić się ze stwierdzeniem, jakoby Anin był pustynią kulturalną. Ci, którzy tak mówią, utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie interesują się kulturą na naszym terenie. A wystarczyłoby zajrzeć do biblioteki czy Klubu Kultury. Oddział Anin TPW organizuje też różne spotkania, opisywane zresztą na tym blogu. Sądzę, że raczej jest dość mała gotowość mieszkańców do uczestnictwa w takich aktywnościach, jednakże to temat na inną rozmowę.  
Kto był pomysłodawcą pikniku i kto go przygotował?
Pomysłodawcami pikniku byliśmy my, czyli harcerze ze Szczepu 145. Chcieliśmy żeby mieszkańcy mogli świętować obchody Niepodległości radośnie, rodzinnie i z uśmiechem. Chcemy pokazać, że jest alternatywa dla uroczystych obchodów, wieczornic, akademii i nie wszystkie ważne wydarzenia w historii Polski muszą być świętowane patetycznie, w końcu „nie ma radości bez niepodległości”. Piknik jest przygotowywany przez naszych harcerzy w ramach służby dla naszej społeczności, a finansowany jest z budżetu m. st. Warszawy i w tym roku częściowo z budżetu Dzielnicy Wawer.


 
Państwo Jolanta i Grzegorz Lipson dzielnie wspierali syna w kąciku gastronomicznym.
 
Na jakie trudności organizacyjne napotkaliście?
Tak naprawdę mamy na tyle duże doświadczenie w organizacji tego typu wydarzeń, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z wieloma trudnościami, nie przeskoczymy jednej, czyli finansów. Tegoroczna impreza była zrobiona nakładem dwóch tysięcy złotych! Niech Pani sobie wyobrazi, co będziemy mogli zrobić, jeśli będziemy mieli trzy tysiące! Piknik „11.11 Czas na Niepodległość” to naprawdę wydarzenie na wysokim poziomie! Radość, Międzylesie, Falenica takich wydarzeń nie ma! Dlatego prosimy o przekazywanie 1% na nasz Szczep, dzięki temu będziemy mogli pomóc mniej zamożnym dzieciom w wyjazdach obozowych, a także będziemy mogli stworzyć coś interesującego dla mieszkańców Anina i Wawra.

 
Ostatni, trzeci już gar grochówki, niemal pusty...


Jakie aktywności cieszyły się największym zainteresowaniem dzieci, a jakie rodziców?
W samej grze historycznej wzięło udział sto pięćdziesiąt osób, ale niekwestionowanym zwycięzcą jest kącik dla dzieci. Czasami zastanawiamy się, jak to jest, że na ulicach Anina nie widać tak wielu rodziców z dziećmi, a kiedy przychodzi 11 listopada w jednym miejscu można znaleźć ich dziesiątki. Balony z helem były absolutnym hitem do tego stopnia, że ustawiały się do nich kolejki, malowanie twarzy i doświadczenia „mały chemik” cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. ale chyba nie tak dużym jak zjazd linowy.


Zjazd linowy.
 

Zjazd linowy rzeczywiście zapierał dech w piersiach! Obserwowałam całą procedurę wchodzenia i zjazdu i muszę przyznać, że dziewczynka biorąca udział w zjeździe musiała być niezwykle odważna. Czy aninianie mogą liczyć na kolejny piknik w przyszłym roku?
 
Oczywiście! Pragniemy, aby to był stały element życia mieszkańców Anina i Wawra poza tym daje nam to tyle radości, że na pewno nie zrezygnujemy. Jednym zdaniem: Zapraszamy za rok!

 
W jednym z namiotów można było obejrzeć film historyczny.


Taki tłum to na placyku zabaw rzadkość, oby aninianie częściej spotykali się w miejscach publicznych!

Dziękuję za rozmowę!

wtorek, 12 listopada 2013

Oddział Anin w MOS "Kąt"

31 października Oddział Anin miał niewątpliwą przyjemność uczestniczenia w niecodziennym zdarzeniu. Byliśmy pośrednikami w przekazaniu przez Piotra Adamczyka zestawu perkusyjnego dla młodzieży z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii Kąt przy ulicy Zorzy.
 
Nawiązaliśmy również kontakt z nauczycielem tej placówki, panem Jackiem Maciejewskim, i liczymy na to, że młodzież z Kąta będzie pojawiać się na naszych spotkaniach. A może podejmiemy wspólnie jakąś anińską inicjatywę?

Na zdjęciu Piotrek i Maciek z "Kąta", jak widać zadowoleni z instrumentu.
Niech Wam długo służy!

 
 
mga

poniedziałek, 11 listopada 2013

Spotkanie z dr Mirosławą Pietniczka-Załęską

W ostatni piątek października 2013 r. w Klubie Kultury "Anin" odbyło się kolejne udane spotkanie z cyklu "Ludzie Wawra - Ludzie Nauki". Tym razem na zaproszenie TPW Oddział Anin gościła w Klubie dr nauk medycznych Mirosława Pietniczka-Załęska, ordynator Oddziału Otolaryngologii w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie.


Przybyłą publiczność przywitała przedstawicielka Zarządu TPW - Oddział Anin, Barbara Mildner. O dorobku naukowym Gościa w imieniu gospodarza Klubu opowiedział krótko Mirosław Perzyński.

 
Bohaterka spotkania w sposób profesjonalny a jednocześnie dostępny dla wszystkich zaznajomiła publiczność z chorobami związanymi z porażeniem obwodowego nerwu twarzowego. Należy podkreślić, że pokaz slajdów obrazujących zmiany chorobowe w obrębie twarzy był wstrząsający. Prelegentka ujęła zebranych sposobem przedstawienia tych trudnych przypadków, zafascynowała słuchaczy swoim ciepłym, modulowanym głosem. Optymistycznym elementem prelekcji było ukazanie postępów nowoczesnej medycyny, pomagającej ratować pacjentów dotkniętych chorobą.


Ważne dla słuchaczy, z których każdy może stać się w przyszłości pacjentem, było zdanie o ogromnej roli rozmowy lekarza z chorym.
Spotkanie zakończyło się małym poczęstunkiem przygotowanym przez członkinie Oddziału Anin TPW.
Mirosław Perzyński